• ks.bukowinski@gmail.com
  • 530 740 323
Listy

Papież Jan Paweł II pisał o Słudze Bożym ks. Władysławie Bu­kowińskim: „Cieszę się, że postać tego bohaterskiego kapłana nie idzie w zapomnienie. Przeciwnie, pozostaje on w pamięci wielu ja­ko heroiczny świadek Chrystusa i pasterz tych, którzy doświadczyli prześladowań z powodu wiary i pochodzenia. Nigdy ich nie opuścił. Dobrowolnie poszedł na zesłanie, aby dzielić ich los”.

Listy ks. Bukowińskiego pochodzą z trzech okresów: pierwszy to okres przedwojenny, gdy był jeszcze klerykiem i księdzem w ar­chi­­diecezji krakowskiej a później w Łucku; drugi okres obej­muje lata 1954–1958, kiedy duszpasterzował w Karagandzie, nato­miast trzeci to lata 1961–1974, czyli po ostatnim uwię­zieniu aż do końca życia. Z więzień i łagrów nie wysyłał listów, ponieważ w tam­tych warunkach nie było takich możliwości.

Listy do księży

– do ks. Antoniego Chomickiego

Ksiądz inf. Antoni Chomicki: ur. 9 IV 1909 roku we wsi Smółki Duże k. Bielska Podl. W 1930 ro­ku wstą­pił do seminarium duchownego w Łucku; 15 czerwca 1935 r. przyjął święcenia kapłań­skie z rąk bpa Stefana Walczykiewicza. W latach 1935–1937 pra­cował jako wikariusz w Równem, będąc równo­cześ­nie katechetą szkolnym, opiekunem sto­warzy­sze­nia młodzieży kato­lickiej, kapelanem harcerstwa oraz kapelanem wię­zien­­­nym i wojskowym. Od 1922 r. na­leżał do ZHP (zdo­był stopień Harcerza Rzeczy­pospo­litej). W gru­dniu 1937 r. został mianowa­ny pro­bosz­czem nowo utworzonej parafii Klesów k. Sarn (Wo­łyń); od maja 1942 r. był także proboszczem To­ma­szgrodu, gdzie zbu­dował kaplicę. W czasie okupa­cji nie­mieckiej za­ło­żył komórkę AK, pomagał rów­nież partyzantom z in­­­nych ugrupowań. Aresztowany przez NKWD 16 lu­tego 1945 r. pod zarzutem działal­ności kontrrewo­lu­cyjnej i skazany na 10 lat łagru w Wor­ku­cie. Dzięki zeznaniom oficera radzieckie­­go, który ukry­wał się na ple­bani w Klesowie, doszło do rewizji pro­cesu, a w kon­­­­sekwencji do zwolnienia z ła­gru w dniu 27 kwiet­nia 1947 r., ale pozostał na terenie ZSRR. Zor­ga­­ni­zo­wał kon­spiracyjne wysyłanie paczek żyw­noś­­cio­­­wych do księży przebywających w obozach pracy na Sy­be­rii. Dzięki staraniom wiernych z parafii Połon­ne (obw. ży­tomierski), otrzy­mał pozwolenie na podjęcie tam pra­cy duszpasterskiej, ale też, wobec bra­ku księ­ży, zmu­szony był wyje­żdżać z posługą reli­gij­ną do wie­­lu, nie­raz dość odległych miejscowości. W 1955 r. objął pro­bo­stwo w Sza­­rogrodzie (obw. win­nicki). W 1958 roku wła­dze wyznaniowe przeniosły go do Mu­ra­wy, gdzie pracował aż do śmierci w dniu 13 maja 1993; spoczy­wa na miejscowym cmentarzu para­fialnym. Do Polski przyjeżdżał kilkakrotnie. Z ustnego upo­ważnienia prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyń­skiego, był administratorem Kościoła katolickiego na Ukrainie. Troszczył się o los księży więzionych i repre­­­­sjono­wanych w inny sposób, tak rzymsko- jak i gre­­­kokatolickich. W 1992 r. prezydent Lech Wałęsa odzna­czył ks. Chomickiego Orderem Zasługi Rzeczypospo­litej Polskiej. Był gorliwym duszpasterzem, świetnym mów­cą, umiał nawiązać dialog z wiernymi z każdego po­ko­­le­nia. Z parafii, w których pracował, wyszło wielu ka­pła­­­­nów któ­rzy podjęli i prowadzą działalność ks. Cho­­­­­mickiego (Dzwo­n­kowski Roman SAC, Le­ksy­kon duchowieństwa polskiego represjonowanego w ZSRR 1939–1988, TN KUL, Lublin 2003).

+3 XII 1959 r.

Kochany Antosiu!

Po naszem rozstaniu się, dopiero na 15 VIII wróciłem do Kara­gan­dy. W październiku odwiedziłem obwód Semipałatyński, skąd jed­nak musiałem wyjechać o miesiąc wcześniej, niż to planowałem. Listopad spędziłem jeszcze u Maderów, a równo przed rokiem rozpo­czął się obecny okres mojego życia – trzyletni. Ja nie mam zamiaru wypełnić próśb Stacha. I ja sam, i Fidelscy, oczekujemy wspólnie lepszej przyszłości, która wydaje się być nią za górami. Przyszłość wyobrażam sobie tu, w Azji, lub na Ukrainie u Piotra Jakimowicza. Będzie, jak Bóg da! Co do współbraci, to ich sytuacja jest trudniejsza od mojej, i niech to Stach weźmie pod uwagę. Nie chodzi jednak o po­moc materialną, bo jesteśmy zu­peł­nie dobrze zaopatrzeni i mamy wszystko, włącznie z ro­dzyn­kami. Pracę mam lekką i zdrowie trzyma się normalnie. W ogóle, jak do­tąd, obecne doświadczenie układa się o wiele lżej od poprzednich. Nie mogę też narzekać na brak dobrego i chętnego towarzystwa. Uważam, że Ty, Kochany Antosiu, masz o wiele więcej ode mnie trosk i kłopotów. Niechże Ci Bóg da nieus­tan­ną roztropność i mi­łość niesłabnącą, i niech podtrzyma Twe zdro­wie, które wszak nie jest żelazne. Modlitwę w tej intencji będę uważał za swój najmil­szy obowiązek. Piszesz o nierdzewiejącej miłości – o­czy­wiście wza­­jemnej i obustronnej. Niestety, jednak Ty zrobiłaś dla mnie nie­słychanie wiele, a ja dla Ciebie literalnie nic. Jestem Twoim nie­wy­płatnym dłużnikiem, dosłownie pod każdym wzglę­dem. Chyba tylko moją pracą będę mógł Ci sprawić choć troszkę radości… Po wy­jeź­dzie Wojciecha jesteś osamotnionym. Bardzo współ­czuję. Proszę o dalsze wieści, jak się układa życie u Was i w Żytomierzu? Kończąc ten list, przesyłam najlepsze życzenia świąteczne. Nie wątpię, że Two­je święta będę owocne – aby przyniosły więcej niż ostatnio radości i po­ciechy dla Ciebie i dla Twoich. Pozostawajcie w po­koju przyobie­ca­nym w noc betlejem­ską. Twój wdzięczny i w Chr. najserdeczniej oddany –

Władysław
[Archiwum Arcybiskupa Eugeniusza Baziaka]

– do ks. Stanisława Kobyłeckiego

– do ks. Józefa Kuczyńskiego

… i innych

Listy do członków Akademickiego Koła Kresowego i innych przyjaciół

– do Bronisława Bartosza

Bronisław Bartosz (w rodzinie zwany Sławkiem) pochodził ze Suchej Beskidzkiej, z zawodu był praw­nikiem, pracował jako radca prawny w dyrekcji La­sów Państwowych w Krakowie. Żonaty z Walerią, miał dwóch synów – Stanisława i Janusza. Zmarł w 1992 ro­ku w Kra­kowie, i tam spoczywa.

Kochany Kolego Sławku!

Wiem, że Państwo mieszkacie na ulicy Grottgera, ale nie pa­miętam numerów. Wobec tego korzystam z łaskawego pośrednic­twa Pani Janiny i piszę ten list via Sucha. Pani Janina pisała mi o niezbyt udanej kuracji Pani Wali na Dolnym Śląsku. Jakże się teraz czuje pani Wala, a wraz z Nią i cała Wasza Czwórka? Nie wątpię, że Kochany Kolega i nadal otacza polskie lasy ochroną Pra­­wa. Co porabiają obaj Synowie i jak realizują swoje studia, – czy zasługują na pochwałę Ojca wobec dziadunia z Karagandy? Ko­chany Sławku! Moja przyjaźń z Waszą Rodziną trwa już blisko 40 lat. Szczególnie jednak za ostatniej mej bytności w kraju, Ko­chany Ko­lega tyle mi okazał dobroci i troskliwości, że mam od tej pory wdzięczność jeszcze większą niż poprzednio. Wspominam z roz­rzewnieniem przyjazd Sławka do mnie, do Wrocławia. Bardzo mi byłoby miło, gdyby Kochany Kolega zechciał mi napisać bodaj przysłowiowych parę słów. Proszę przy sposobności najserdeczniej pozdrowić ode mnie Doktora Kownackiego. Bardzo mile wspomi­nam nie tylko Jego opiekę lekarską, ale także i nasze rozmowy. Pro­szę też serdecznie pozdrowić Kolegę Proroka. Oczywiście prze­­de wszystkiem pozdrawiam Panią Walę i życzę poprawy zdro­wia, a także i cierpliwości chrześcijańskiej, tak bardzo po­trzeb­n­ej nam wszystkim. Pozdrawiam obu naszych Kawalerów. Kochanego Sławka najserdeczniej w Chr. pozdrawiam i pozostaję z głęboką a serdeczną wdzięcznością.

Wasz Władysław

– do prof. Karola Górskiego

– do Marii i Włodzimierza Holejków

… i innych

Listy Ks. Władysława Bukowińskiego pod redakcją ks. Jana Nowaka ukazały się nakładem wydawnictwa św. Stanisława BM