Dwa teksty św. Marka z rozdziału 7, o wierze Syrofenicjanki i uzdrowieniu głuchoniemego.
Pamiętacie mówiliśmy że prawdziwa nieczystość to grzechy i zniewolenie nimi, co może przerodzić się w opętanie. Straszne opętanie gdy ktoś się oddaje złemu i staje się satanistą. Ten proces zaczyna się od sposobu myślenia. Duch nieczysty zaczyna od złych myśli. Dlatego w tym rozdziale Jezus rozpoczyna rachunek sumienia od złych myśli, inaczej zepsucie zaczyna się w naszej głowie. Aby były dobre myśli potrzebna jest ewangelia. Dlatego startujemy od słowa Bożego, rozważania Dobrej Nowiny, by nasze myśli były dobre. Przytaczam świadectwo nadesłane po czytaniu naszej ewangelii.
Wprowadzenie zawierało pojęcie startu, który decyduje o wyniku naszych działań; złe fundamenty, zły początek to przegrana… (oczywiście parafrazuję słowa, ale treść tak wybrzmiała) Nie do końca można się z tym zgodzić, bo to prowadziłoby to nas do depresji i rozpaczy. Na szczęście jest wiara, jest Jezus Zbawiciel, dlatego możemy zawsze zmienić kierunek i zakończyć zwycięstwem. To jest nawrócenie, do którego wszyscy jesteśmy wzywani: nie raz, ani dwa, ale stale. Chrystus zawsze może wszystko odmienić. Nawet najgorszy start.
Dziękuję za tę uwagę. To jest świetne dopowiedzenie co zostało ujęte w konferencji gdyż potrzebne to pierwsze słowo nawracajcie i wierzcie w ewangelię. Koniecznie potrzebne jest słowo Boże bo wiara jest z tego co się słyszy i to miałem na myśli mówiąc o starcie każdego dnia czyli o modlitwie gdzie słyszy się co mówi Bóg i to jest nawrócenie.
Kogo słowo słyszymy na starcie każdego dnia? Czy są to może nasze złe myśli jak to zaznaczył nam Jezus w poprzednim czytaniu i czyjego ducha przyjmujemy. Jeśli bowiem nie umiemy się rano modlić, to Duch przez Słowo przychodzi nam z pomocą. Start wtedy zawsze jest udany. Konieczne jest nasze czytanie ewangelii św. Marka tak żebyśmy słuchali słowa Boga każdego dnia go rozważali jak Maryja. Rozważamy po to, by to była prawdziwa szkoła modlitwy gdzie słuchamy, odpowiadamy i wypełniamy słowo Boże w życiu. By ta modlitwa stała się katechezą, w której Bóg uczy nas Credo i objaśnia życie sakramentalne. Wszystko to jest możliwe bo słyszymy każdego ranka, że jesteśmy umiłowani (jak w czasie chrztu) i dzięki temu zdolni do miłości.
Jezus uzdrawiał i wyrzucał duchy nieczyste, uwalniał. Ducha nieczystego rozumieli bardzo szeroko, ktoś dotknął się różnych rzeczy, był nieczysty, Choroba psychiczna, to też działanie ducha nieczystego, zniewolenie to działanie ducha nieczystego, choroba bo popełnił grzech i to też nieczystość.
Mk 7, 24 Wybrał się stamtąd i udał się w okolice Tyru i Sydonu. Przeważali tam helleniści, poganie. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, lecz nie mógł pozostać w ukryciu. Chce uniknąć prześladowań faryzeuszów, chce być nieznany i chce zatroszczyć się o Apostołów Ale niestety i tu dotarła wieść o Nim. Wnet bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, upadła Mu do nóg, 26 a była to poganka, Syrofenicjanka rodem, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki. Odrzekł jej: Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom. Potraktował ją strasznie ale tak Żydzi traktowali pogan. Może mocno ale prawdziwie. Niedługo potem podobnie potraktowali Grecy św. Pawła. Posłuchamy Cię innym razem, czyli nie jesteś nas godzien naszej kultury kim ty jesteś. Dlatego wystąpienie Jezusa jest mocne ale prawdziwe wobec tego Który niesie zbawienie. Czy pogańskie bożki zbawią czy dadzą życie wieczne. To wszystko jest pod wpływem złego. Wiem Panie. Ona Mu odparła: Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci. U nas w domu razem z dziećmi mieszkają szczenięta. My już też potrzebujemy Zbawiciela. Wyznaje wiarę uznając jako Kyrios Pana i Zbawiciela. On jej rzekł: Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił twoją córkę. Wystarczy że przyjęła Zbawiciela to już stała się godna by otrzymać tę łaskę wypędzenia dla córki. Można by dalej ciągnąć to rozważanie co się stało z córką która żyła bez sensu nic ją nie cieszyło, może nie mogły ze sobą porozmawiać. Może był to demon nienawiści i stresu tak wielkiego że były kompletnie zdołowane a może już przeklinała swoją matkę, swoje życie. Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku, a zły duch wyszedł. Cud z oddali...
Dziękuję za to dopowiedzenie.
Wiara Syrofenicjanki.
Każda matka zrobi dla swojego dziecka wszystko, żeby go ratować (dzisiaj nie jest to takie oczywiste, gdy matka chce zabić to najmniejsze). To jest nawet bardziej widoczne w świetle tej Ewangelii, że rodzice poświęcają wszystko, gdy np. dziecko jest nieuleczalnie chore… Ale tak rzadko odnosi się to do matek, gdy ich dzieci mają chore dusze, gdy grzeszą. To znak szczególny na dzisiejsze czasy, że owa kobieta poszła właśnie do Jezusa – jej wiara, jej postawa gotowa na wszystko powinna być dla nas dzisiaj takim wyznacznikiem, że gdy coś się dzieje, to najpierw do Boga, do Tego, który wszystko może, a przede wszystkim uwalnia od ZŁEGO, a to dzisiaj największe zagrożenie, największa choroba niszcząca nasze dzieci. I nie tylko dzieci.
Wcześniej w ewangelii było o opętanym z Gerazy gdzie Jezus uwalnia bo Mu zależy na człowieku by go wyzwolić. Dzisiaj problem zła, szatana, grzechu się rozmywa. Wystarczy wejść do wielu domów jak odchodzą od Boga bo ich opętały władza, pieniądz i seks, ale też używki pycha, zazdrość, złe myśli, pornografia, media. Opętanie jest zdradą wiary.
Uzdrowienie głuchoniemego.
Znowu opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu miasta pogańskie. Przyprowadzili Mu głuchoniemego, nie mógł słyszeć że Bóg go miłuje (kados tępy ignorant mogilalos bełkpocze), nie słyszy słowa nie ma wiary bo ona ze słyszeniem i nie odpowiada tylko bełkocze, prosili Go, żeby położył na niego rękę czuli się odpowiedzialni za jego wiarę bo wiara jest zawsze osobistym kontaktem . On wziął go na bok, osobno od tłumu włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka, odejść w ciszę i dotyka by słyszał, ślina symbolem ducha; Tymi znakami chciał wzbudzić w nim akt żywej wiary potrzebny do uzdrowienia, a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effatha to znaczy: Otwórz się! tu jest o stworzeniu i odkupieniu bo umarł na krzyżu za niego, to znaczy: otwórz serce bo ono w strachu i nieufności skamieniałe! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. /Jezus/ przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę.
Miał też nie opowiadać lecz zastanowić się nad tym co się stało. Bo gonitwa za cudami i znakami stała się chorobliwa. A poza tym należało uniknąć tryumfalizmu i czysto ziemskiego spojrzenia na Jezusa, by nie przysłonić swoją osobą Jezusa.
Dziękuję i za to dopowiedzenie.
Uzdrowienie głuchoniemego.
Uszy tylko dotknął – uszy słuchają, tylko przyjmują to, co z zewnątrz, nie możemy ich zamknąć, nie zawsze mamy wpływ na to, co słuchamy ( ale zawsze nawet to straszne możemy wykorzystać do dobrego, modlić się…)
Usta ( język) dotknął śliną, położył cząstkę siebie, w pewnym sensie uświęcił: usta nie tylko przyjmują, nad ustami mamy kontrolę, my decydujemy, co wypowiadamy. I to ma być święte. Niech mowa wasza będzie tak – tak, nie – nie… Jezus przekazał mu cząstkę siebie – jak w Eucharystii nam. Mamy cząstkę Ciała Chrystusa: On nas dotyka i przenika do naszego ciała, aby ono całe było święte.